piątek, 29 stycznia 2010

Dlaczego "blogi" umierają?

Pamiętam kilka zdań, które wypowiada David Duchovny wraz ze swoim agentem w serialu "Californication" (conajmniej osobliwym i z całą pewnością nie dla każdego widza): "Blogi nie umierają, zabijają je sami autorzy". Prawda. Ideą każdego bloga jest twórczość, która powinna być napędzana myślą, a paliwem powinny być codzienne dni i obserwatorzy, uczestnicy.

Są momenty w życiu każdego z nas, kiedy mamy ochotę zapisać myśl, wniosek, bo wydaje się nam wyjątkowo trafny i chcielibyśmy przekazać go innym. Dlaczego nie? Skoro można to zrobić stosunkowo łatwo, naprawdę niewielkim nakładem sił.

Wiele osób boi się tego typu twórczości. Niepopularność blogów polega raczej na ich działaniu - boimy się spojrzeć na samego siebie z perspektywy czytelnika i zobaczyć fragment swojego wnętrza. "Jak wypadnę?", "Nie, lepiej tego nie mówić...". Chyba to powstrzymuje człowieka przed otworzeniem się - trema i niepewność.

Dlatego powstrzymam się od cnotliwej autokorekty, bo blog zmieniany to blog fałszywy. Zaczynam to rozumieć. Na codzień mamy dość dwulicowości, serwisów newsowych, które mydlą oczy fałszywymi nagłówkami. Tutaj dam upust swojej twórczości, nieokiełznanej i nieprostowanej - żeby pokazać Ci, że można. Można się wypowiedzieć, zaś myśli wcale nie muszą ulatywać.

Wizja tego miejsca zaczyna się powoli kształtować. Pozostaje oswojenie się z nim i dobór tematów. Skoro znam teorię - wszystko powinno pójść jak z płatka, prawda?

Ps. Thank you David, hope you don't mind.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz