Dzisiaj nie będzie zdjęć. Spacer był dość krótki, ale znaczący. Dlaczego znaczący? Nie używałem GPSa, tylko starałem się odtworzyć trasę z pamięci. Muszę ci powiedzieć, że od razu wpłynęło to na szybkość podróżowania. Zapamiętałem kilka ulic, a potem jakoś już poszło.
Znalazłem komisariat policji, porozmawiałem z panią na recepcji. Zauważyła koszulkę Kyokushin. To było miłe. :) Szczególnie, że także dzisiaj odpisał Shihan, żebym ćwiczył sam. W najbliższej okolicy nie ma dojo. To już pewne. Zaskakujące, biorąc pod uwagę, że w małych miasteczkach daleko są kluby. Jak to możliwe, że w stolicy nie ma żadnego? Nic to, dzisiaj znowu potrenuję sam. Może nawet popracuję nad planem treningowym? To kolejny ważny moment i wskazówka.
Na komisariacie podziękowano mi za zwrócenie portfela. Próbowali się dodzwonić do właścicielki, bezskutecznie, może spróbują później. Nieważne, dla mnie to była ważna chwila. Raczej takiej rzeczy nie zrobiłbym szybko w Polsce. Ale pomyślałem sobie - jeśli to nietutejsze imię, to na pewno imigrantka. W portfelu zostawili jej kartę pracy i zdjęcia dzieci. Nawet jeśli nie przyda jej się przepustka, może to były jedyne zdjęcia dzieciaków? Wszystko jedno, czuję się teraz o wiele lepiej. Wierz mi, to nie było takie oczywiste. Nie wiedziałem, czy nie będą chcieli czegoś spisywać itd. Ale zachowali się całkiem normalnie, ludzko.
Zapytałem w kilku miejscach, czy nie potrzebują pomocy w knajpach. Na ogół mówią o zbliżających się wakacjach i lokale po części będą zamknięte przez miesiąc. Jest ich oczywiście o wiele więcej, to dopiero początek, ale samo zdobycie się na rozmowę, zapytanie, było trudne. Teraz będzie już z górki.
W branży informatycznej jest też sporo możliwości. Codziennie znajduję nowe ogłoszenia. W końcu może coś wypali, dlaczego by nie?
Pogoda dzisiaj zmienna, chociaż na razie nie pada jest chłodno. Słońce wyjrzało na kilka chwil zza szarych chmur. Powoli zaczynam rozumieć o co chodzi z tą norweską sennością w ciągu dnia. Brak słońca rzeczywiście sprawia, że ludzie są powolniejsi, bardziej senni. Szczególnie, że taka sama pogoda i jasność wita ich rano i wieczorem. Nie do końca wiem, czy taka pozytywna apatia jest dobra czy zła. Na pewno nie ma tutaj zbyt wielu zgonów spowodowanych atakami serca. Stąd to powolne robienie większości rzeczy, nawet obsługa knajp (ta imigrancka) nie zasuwa tak jak u nas przy dworcach i deptakach.
Po drodze kupiłem "u imigrantów" dwie siatki owoców i mleko. 10 bananów, 2 mango, jabłko i awokado. Wszystko mocno dojrzałe, dlatego w promocji, za 10 koron wszystko. Mleko 15 koron. Część trzeba było zjeść od razu, poczęstowałem moją współlokatorkę anorektyczkę. Niech wcina witaminy. Na pewno tego brakuje ludziom pochodzącym z Norwegii. Ona akurat jest z Bergen. Rozmawialiśmy do 3 w nocy o Norwegii i Polsce. Dlaczego myślę, że powinni jeść więcej warzyw i owoców? Pomijam fakt, że słońca jest mało, ale typowy norweg zje na śniadanie grzankę z serem, na obiad kotleta, a na kolację grzankę z serem. To niezupełnie dobry sposób na odżywianie. Norwegowie lubią także palić i pić kawę. To także nie pomaga. A jak dołożyć do tego alkohol, to aż dziwne, że ich populacja się drastycznie nie kurczy.
Do niedawna nie uwierzyłbym, że Norwegia jest największym światowym importerem jeśli chodzi o banany, kawę oraz... mrożoną pizzę! Będzie ok.
W każdym razie może odrobinę jej pomagam. Chce rozmawiać, a ja także jestem ciekawy jak wygląda życie w Norwegii. Porozmawialiśmy o zarobkach i ile można spodziewać się na różnych stanowiskach. To także istotna informacja, bo niby skąd mam wiedzieć, w razie czego, co mam odpowiedzieć na pytanie o zarobki.
Jedyne zdjęcia, które zrobiłem, to widok z sąsiedniej ulicy w kierunku fiordu. Niby daleko, ale jednak świadomość, że można tam podjechać rowerem i połazić po górach, lasach, jest całkiem uspokajająca.
Może wieczorem napiszę coś więcej. W końcu mogę poczytać na spokojnie książkę, poczytać przewodniki, pomyśleć co dalej. Niby mam tutaj sporo wolnego czasu, a jednak przeglądanie ofert i wysyłanie CV trwa. Szczególnie, że napisanie za każdym razem listu motywacyjnego pobiera część energii, którą mogłem spożytkować na pisanie czegoś ciekawszego. Nic to, wracam do zjadania owoców.
Ah, i oczywiście na koniec niespodzianka. Kto rozpozna co jest na tym zdjęciu? Podpowiem, to nie pleśń na ścianie...
To mój plakat nad łóżkiem. Dostałem go od Oliwii od razu po przyjeździe. Do końca nie wiem kto go zrobił, ale z początku myślałem, że jest trochę niepokojący... Przedstawia artystę, który go zrobił. Ale w dziwnej mrocznej, psychodelicznej formie. Naprawdę nieciekawie się poczułem po powieszeniu go nad łóżkiem, ale teraz myślę, że dodaje trochę charakteru. Pamiętajcie, że wszystko w mieszkaniach Norwegów co może być białe - jest białe. Ściany, sufity, meble. Więc każdy kolorystyczny akcent (ten plakat jest naprawdę granatowo czarny, z pewnością aparat nie oddaje tej barwy) jest na wagę złota. Ciekawe jak będzie się spało z takim "opiekunem" nad głową...
czwartek, 27 czerwca 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz