sobota, 18 grudnia 2010

"Przez całe nasze życie, poprzez dyscyplinę karate, dążyć będziemy do poznania prawdziwego znaczenia drogi, którą obraliśmy."


Dzisiaj mija 3 miesiące odkąd wróciłem na znany mi grunt. Wczoraj uczestniczyłem w treningu egzaminacyjnym. 3,5 godziny. Stracone 4 kilogramy w ciągu jednego treningu. A jeszcze przed treningiem wydawało mi się to mało prawdopodobne. Teraz siedzę przy klawiaturze ograniczając jak mogę ruchy. Chyba w końcu dojrzałem do odpowiedniego pojmowania sztuki jaką jest Kyokushin. Z każdym bolesnym doświadczeniem uczysz się dyscypliny, samokontroli i podejmowania właściwych decyzji. Chociaż samo Karate jest dość młodą sztuką walki, filozofia stojąca za nią sięga setek lat wstecz. Nie chodzi o układ ciała i siłę, chodzi o zasady.

Jakiś czas temu myślałem, że pęd za zmianami jest mi niezbędny i że bez niego nie odnajdę spokoju. Zwiedziłem kawałek (niewielki) świata i szybko okazało się, że takie myślenie niesie ze sobą zagrożenie. Jestem wdzięczny, że udało nam się w spokoju powrócić do domu i zacząć badać nasz bagaż doświadczeń. Owszem, lubię zmiany, ale czas chyba spojrzeć na nie z innej perspektywy.

Kanada okazała się wycieczką w nieznane i tak naprawdę udowodniła jej, że człowiek może latać, jeśli zechce. Mnie udowodniła, że wyobrażenie o tym kraju jest inne niż powszechnie się uważa. Ponadto, samo przebywanie na terenie tego kraju zaczyna zmieniać człowieka nie do poznania. Zaufanie, szczerość, przyjaźń  to wartości, które ciężko jest w naszym kraju uznać za "domyślne". Wiąże się to chyba z większymi wyrzeczeniami, niż się z początku wydaje. Niektórzy nazwali by takie życie jałowym, inni nieosiągalnym, utopijnym. Być może kiedyś będziemy na nie gotowi.

Wrocław. Praca w firmie "marzeń". Mieszkanie, pieniądze i szansa na przyszłość. Brzmi dobrze, ale... Ale tak jak to w życiu bywa, trzeba czymś za to wszystko zapłacić. Przyjaźnią? Rodziną? Sobą nawzajem? Na razie wydaje się to nieopłacalne. Dlatego wróciliśmy. Duże miasta są dla nas potworami, z którymi ciężko nam się zmierzyć. Na każdym kroku widzimy tylko człowieka jako "plagę". Brud, hałas i szum. A nam potrzebna jest cisza własnych myśli. Ciężko jest się skupić i odnaleźć siebie w takich warunkach. Jasne, każdy ma inny próg tolerancji, inne priorytety. Najłatwiej będzie ci zrozumieć dlaczego zrezygnowaliśmy, jeśli wyobrazisz sobie nas w małym domku nieopodal lasu, z dala od tego zgiełku. To jest miejsce dla nas. Blok działa jak więzienie, ale może to tylko złudzenie. Tak jak cały ten wyjazd. Czasem biję się z myślami, podsycanymi przez bliskich. Czy powrót aby był najlepszym rozwiązaniem? Tak. Zbyt wiele kosztuje nas życie w niewłaściwy sposób, a żyjemy za krótko, żeby męczyć się za korporacyjne pieniądze. Mamy czas. Mnóstwo czasu. Możemy zaplanować sobie co zrobimy dalej. Doświadczenie nas uczy i za każdym razem będziemy silniejsi. Nasza świadomość się poszerza. Czasem nawet zatacza koło.

Tak więc jestem z powrotem. W punkcie wyjścia. Od niego się wszystko zaczęło. Cofnąłem się aż do czasów, kiedy zawzięcie ćwiczyłem Karate Kyokushin. Kiedy płakałem po nocach nie mogąc spać po odniesionych obrażeniach. Teraz jestem niemal dwa razy starszy. Przeszedłem po krótkich ścieżkach Boksu, Aikido, czystej siłowni, Karate Shotokan. Próbowałem pracy w zawodzie i poza nim. Mieszkania w rodzinnym mieście i w zupełnie obcym. Ale i tak koniec końców wracam do korzeni. Może nie płaczę już jak dziecko, ale spanie dzisiejszej nocy było nie lada wyzwaniem. Jedno jest pewne - kocham to i jeszcze długa droga przede mną. Z zasady, obarczona jeszcze niekończącymi się wyzwaniami i niewidzialną metą. Co z tego? Czy nie jestem na to za stary? Nigdy. Jak już wspomniałem - to filozofia. Na zdrowe myślenie nigdy nie jest za późno. Spotykam senpai w wieku 40-50 lat którzy przychodzą na terningi z uśmiechem na ustach. I choć na pewno jest im o wiele ciężej wykonywać niektóre ćwiczenia, ich siła i charakter są do pozazdroszczenia. Założę się, że każdy w tym wieku chciałby się tak czuć, prawda? 

Dlatego wracam do tego co najlepsze. Do tego co zawsze trzymało mnie w ryzach i dawało nadzieję na przyszłość. Ból jest rzeczywisty i wzmacnia. Praca nad sobą ćwiczy moją wolę do życia. A jej muszę mieć co najmniej za dwoje...

O tym co daje mi jeszcze Karate, napiszę niedługo. Chciałbym wam opowiedzieć o tym jak bardzo można pomóc innemu człowiekowi za pomocą kilku słów, których uczysz się podczas ciężkich treningów i egzaminów. W tym jest prawdziwa siła Karate Kyokushin.