niedziela, 19 grudnia 2010

Sublustrum, czyli dokąd prowadzi szaleństwo...

Właśnie ukończyłem komputerową grę fabularno-przygodową niszowej produkcji rosyjskiego studia Phantomery Interactive.

Możesz mi wierzyć lub nie, ale wrażenia po ukończeniu tej z początku niezrozumiałej opowieści są piorunujące. Cała "przygoda" to tak naprawdę studium psychologiczne połączone z sennymi projekcjami po głębokim urazie psychicznym. Z początku wydawało mi się, że uczestniczę w kolejnym horrorze w stylu "Penumbra" ale szybko zmieniłem zdanie.

Pamiętniki, listy, rozsypane wspomnienia. Świat realny połączony z wykrzywionymi obrazami z przeszłości. Bardzo proste poruszanie i bardzo trudne zagadki logiczne. Nie sposób też grać w tę pozycję zupełnie spokojnie, jeśli w tle grasuje naprawdę mroczna muzyka: pianino, skrzypce i chóry. W pewnych momentach zastanawiasz się, czy warto wchodzić przez te kolejne drzwi? Co cię tam spotka? Kolejne odkurzone wspomnienie, czy mroczna przepaść...

Zakończenie jest nie mniej zaskakujące jak cała gra, choć od ostatnich 5 minut już wiadomo o co chodzi. Przynajmniej w większej części. To jednak nie powstrzymuje. Brniesz dalej i dalej aż do nieuchronnego końca.



Przypominają mi się dobre rosyjskie filmy ostatnich lat, a raczej ich klimat. Sąsiedzi ze wschodu potrafią coś w człowieku obudzić, wygrzebać. Robią dobre horrory, naprawdę dobre. Często ich filmy są opatulone tajemnicą niczym kokon, który chce się rozszarpać. Tak też zrobiłem... I uroniłem łzę na sam koniec...

Warto. Naprawdę. Jeśli lubisz psychologiczne analizy, wyprawy wgłąb ludzkiego umysłu, nie czekaj tylko spróbuj. Zmierz się z zagadkami logicznymi, z wnętrzem głównego bohatera. Być może nawet dowiesz się czegoś o sobie?

Z drugiej strony, jeśli masz słabe nerwy, brak cierpliwości do łamigłówek, albo po prostu nie chcesz się zmierzyć z kolejnym koszmarem ludzkiej podświadomości - odpuść sobie. Jest masa innych, ciekawszych sposobów na spędzenie zimowego popołudnia...