sobota, 3 sierpnia 2013

Fakty, które zabrałem z Norwegii #1

Poznawanie nowych ludzi ma zalety. Samotność też. Można dowiedzieć się wielu ważnych rzeczy od nich jak i z czytania w wolnym czasie, którego mam pod dostatkiem.

Nie będę robił przydługiego wstępu. Po prostu co jakiś czas wypiszę rzeczy, których dowiedziałem się będąc w Norwegii:

- Konserwę można otworzyć metalową łyżką (bardzo skuteczne)
- Dzienna dawka soli potrzebna w naszym organizmie to 5gram (płaska łyżeczka). Wliczamy w to oczywiście sól zawartą w potrawach i produktach. To niewiele i na początku organizm się broni. To pamięć kubków smakowych. Ale wystarczy 2 tygodnie i od tamtego czasu nie użyłem grama soli "w proszku". Nadmiar soli powoduje zwiększoną wymuszoną pracę lewej komory serca, osłabia nerki i mózg. Lista jest długa i mało ciekawa. Dodatkowo sól wypłukuje wapń i redukuje błonę śluzową żołądka. To nowe badania WHO. Nie kłóćmy się, nie zastanawiajmy. Jeśli wierzymy w naukę, to może warto czasem posłuchać wyników badań?
- Nadmiar wody w organizmie też nie jest zdrowy. Pomimo tego, że do niedawna mówiło się o co najmniej 2 litrach wody dziennie okazuje się, że nasz organizm sam dobiera sobie ilość wody, której potrzebuje. Chcesz pić? Pij. Nie wmuszaj w siebie wody. Nic to nie da, ponieważ i tak szybko przeleci. Twoje ciało samo zostawi tyle ile trzeba. A szkodzisz sobie wypłukując z organizmu sole mineralne. Mówię o ludziach, którzy wmuszają w siebie wodę. Daj naturze pracować, nie poprawiaj jej, co?
- Ryby? Jak najtłustsze. Kolejny paradoks. No bo jak można utrzymać linię jedząc coś tłustszego? Okazuje się, że "zdrowe" tłuszcze w rybach (Omega 3) pomagają w pracy całego organizmu. Lista jest długa. To przecież wiemy, więc czasem trzeba się przekonać, że śledź, makrela czy sardynka jest lepsza niż dorsz, halibut, mintaj, morszczuk. No i oczywiście przykazanie Norwegów, aby ryba była na stole co najmniej 2-3 razy w tygodniu.
- Uzależnienie od kofeiny to fakt. Po roku picia kawy jej odstawienie jest bardzo trudne. Organizm broni się, osłabia. Ciężko jest to zwalczyć. Postępują bóle głowy i mięśni. Zanika refleks. Dziwne, jak bardzo można przyzwyczaić mózg do zewnętrznego pobudzania. Ale po dwóch tygodniach można wrócić dokładnie do miejsca, z którego się zaczynało. Pytanie, czy się chce? Bo sama kawa nie szkodzi w ilościach do 4 filiżanek dziennie.
- Kolagen zawarty w jedzeniu to oczywiście dobre jego źródło, aby nie nabawić się problemów stawowych. Oczywiście najlepszym jego źródłem jest "czyjś" kolagen. Świnki idą na pierwszy ogień. Zimne nóżki to także potrawa popularna tutaj. Jeśli są gotowane, nie ma się co bać o nadmiar kalorii. Bez soli ciężko je ugotować, ale od czego są warzywa i zioła? Problemem jest jednak nowy fakt - kolagen zaczyna się wchłaniać dopiero po 4-6 miesiącach od zmiany diety! Pamiętajcie o tym, ja nie wiedziałem, że trwa to aż tak długo. A dopiero po tym czasie można zaczynać rehabilitacje itd. Dbajcie o stawy...
- Rower to jeden z najlepszych wynalazków ludzkości. :) Panuje tutaj powszechna opinia: "Różnica pomiędzy rowerem i samochodem. Jedno spala tłuszcz i oszczędza kasę, a drugie na odwrót..." Po powrocie muszę się rozejrzeć za rowerem. Dużo jeżdżę. Widzę poprawę w dystansach i w bieganiu. Zróbcie ścieżkę rowerową do Lublina!
- W jaki sposób mieć pewność, że ludzie będą zwracać plastikowe butelki i puszki? Przecież rozmieszczanie kontenerów po całym mieście to paranoja! A wystarczy na sklepach wymusić konieczność posiadania automatu, który za zwrot butelki plastikowej płaci kaucję! Idziesz na zakupy z siatką pełną butelek, oddajesz. Masz pustą siatkę na zakupy, parę groszy w kieszeni i świadomość, że robisz coś tak jak trzeba. Ze sklepów zabierają butelki dostawcy, którzy i tak przyjeżdżają. Nie ma dodatkowej służby. Nie ma dodatkowych kosztów i zużycia paliwa... To takie proste...

Na razie tyle. Więcej po południu, jak sobie wszystko przypomnę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz